Czarownica z samurajskimi korzeniami
Yoko Ono w poniedziałek kończy 80 lat. Wdowa po Johnie Lennonie wciąż pozostaje w jego cieniu, a jej awangardowy dorobek jest nadal niedoceniany.
O tym, że była niedoceniana, opowiada m.in. wydana właśnie w Polsce książka Jonathana Cotta „Yoko i John" (Znak). A kiedy spytałem ją, jaki wpływ wywarła na Lennona, odpowiedziała:
– W przeszłości pytano mnie wyłącznie o to, co ja jemu zawdzięczam. On jedyny docenił i rozumiał moje eksperymenty. Pamiętam, jak nagrywaliśmy jedną z naszych piosenek. John nie szczędził komplementów moim pomysłom, gdy pozostali muzycy chrząkali i krztusili się, by nie powiedzieć czegoś nieprzyjemnego.
To właśnie Lennon powiedział o Yoko, że jest najmniej znaną światową gwiazdą, akcentując z typową dla siebie ironią, że ich związek przysłonił artystyczny dorobek Japonki. Tymczasem znalazła się w kręgu nowojorskiej awangardy już wtedy, gdy John grał za małe pieniądze rockandrollowe standardy w klubach hamburskiej dzielnicy portowej. Przyjaźniła się i współpracowała z guru muzyki konkretnej Johnem Cage'em oraz jazzmanem Ornettem Colemanem. Jej pierwszy słynny występ w Carnegie Recital Hall odbył się w 1961 r., przed debiutem The Beatles.
Koleżanka cesarza
Lennon jest klasykiem rocka, ona – klasykiem awangardy muzycznej i sztuk wizualnych. Na początku lat 60. związała się z grupą Fluxus, której celem było przekraczanie granic gatunków i traktowanie twórczości z dystansem dadaistów. Współtworzyła sztukę partycypacyjną. Performans „Cut Piece" opierał...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta